Jest to temat bardzo skomplikowany i chyba każdy ma swój własny sposób na to. Przedstawię Wam moje osobiste doświadczenia i przekaże radę, którą być może i Wy wykorzystacie.
Na służbie ze śmiercią radzę sobie lepiej lub gorzej, bo emocje zawsze są ogromne bez względu na charakter zdarzenia.
Zawsze jednak zachowuje kamienną i profesjonalną twarz. Oczywiście odreagowuje później.
Jednak o dziwo największy problem mam w życiu prywatnym. Dokładnie rzecz ujmując to na pogrzebach osób, które znałam osobiście. Wtedy moje emocje biorą górę i płaczę jak bóbr.
Największą traumę przeżywam wtedy, kiedy zwłoki wystawione są w otwartej trumnie i ma to być swoiste pożegnanie. Oczywiście jeżeli tylko mogę to unikam takich sytuacji. Nie zawsze jednak można.
I tak kilka lat temu zmarł mój wujek.
W stronach, z których pochodzą moi rodzice w zwyczaju jest, że w domu zmarłego stoi otwarta trumna i wszyscy mają niejako obowiązek pożegnać się ze zmarłym. I to jest ten moment, którego nienawidzę, bo zawsze się rozklejam. Uważam, że zmarłego powinno zapamiętać się takim jakim był za życia. Niestety nie każdy podziela moje zdanie.
Przed wspomnianym pogrzebem o swoich obawach powiedziałam mojemu koledze z pracy. Popatrzył na mnie i powiedział: „Tylko się nie śmiej, to nie żadne zabobony. Jak wejdziesz do pokoju gdzie będzie wystawiona trumna, to pamiętaj aby w pierwszej kolejności spojrzeć na stopy. Patrz na nie i nie odrywaj od nich wzroku do czasu aż spokojnie nie policzysz do 10. Wtedy dopiero popatrz zmarłemu na twarz.” Lekko zdziwiona popatrzyłam na kolegę i powiedziałam, że spróbuje.
I słuchajcie, to działa i nie jest to zabobon. A w przekonaniu tym utwierdziła mnie ostatnio @pani_z_domu_pogrzebowego,
Do tej metody stosują się także osoby zawodowo związane ze śmiercią np. pracownicy domów pogrzebowych. Zwróćcie także uwagę, że bardzo często w kaplicach trumny ustawione są w taki sposób, że najpierw widzimy stopy nieboszczyka. To oczywiście też ma pomóc żałobnikom.
Informację przekazuję dalej, bo mi pomogła i może Wam też pomoże. Jeżeli znasz kogoś komu też może pomóc, to oznacz go w komentarzu lub udostępnij proszę post, bo to ogromnie ważny i trudny temat.
Fot. Pixabay